sobota, 6 kwietnia 2013

Motor Show Poznań


Ci, którzy śledzą naszą stronę na Facebooku lub Twitterze dobrze wiedzą, iż od czwartku w Poznaniu trwają targi samochodowe - Motor Show!

Już wcześniej zapowiadałam, że nie pozwolę, aby ominął mnie taki event, wobec czego wcześniej kupiłam bilety (choć i tak nie ominęło mnie czekanie w długiej kolejce do kasy) i już tylko odliczałam dni ;)

Motor Show zaczął się już 4 kwietnia, w czwartek. Wstęp na terem Międzynarodowych Targów Poznańskich mieli jednak tylko wybrani, posiadający zaproszenie na VIP Day. Z przykrością muszę przyznać, iż nie należałam do grona wybranych (mimo to przyrzekłam sobie, że w przyszłym roku zrobię co tylko w mojej mocy, aby się tam znaleźć!). Na pewno ominęłyby mnie te szalone tłumy ludzi, spragnionych zobaczyć na własne oczy piękne sportowe samochody, znane ze zdjęć drukowanych na łamach czasopism motoryzacyjnych czy programów telewizyjnych.

Ale czy rzeczywiście było co oglądać? 




W pierwszych dwóch pawilonach, które odwiedziłam, znajdowały się głównie zabytkowe samochody, klasyki, o których marzy każdy prawdziwy fan - czyli na przykład ja, gdy w grę wchodzi Ford Mustang z końca lat '60 i z lat '70. Były tam również auta o wiele lat starsze, wszystkie (no może poza wyżej przedstawionym Fiatem 126p, popularnie zwanym "Maluchem") pięknie odrestaurowane i utrzymane w znakomitym stanie.







W jednym z hangarów Skoda rozłożyła model Octavii na części pierwsze. Ktoś chętny do składania? :)



Również fani dwóch kółek mogli znaleźć coś dla siebie:


 

Wreszcie przeszłam "Współczesności". W jednym z hangarów magazyn motoryzacyjny Top Gear rozłożył swoje stanowisko i kusił nie lada atrakcjami. Mnie najbardziej podobał się symulator jazdy Porsche 911 GT, chociaż nie przeczę, organizacja nie była idealna. Głodni wrażeń ludzie niejako byli zmuszeni do zakupu najnowszego numeru Top Gear, ponieważ nabywcy magazynu mieli pierwszeństwo w korzystaniu z symulatora. Efekt był taki, że co chwila przybywało chętnych z gazetą w dłoni - jeśli ktoś z różnych powodów nie chciał jej kupować, mógł nie doczekać przejażdżki. Marketing marketingiem, ale co z prenumeratorami, do których i ja należę? Po co mi dwa egzemplarze tego samego numeru? Na szczęście koleżanka, z którą przyszłam, dokonała zakupu i mogłyśmy ustawić się w kolejce. A właściwie w czymś, co miało ją przypominać, bowiem ludzie z magazynami cały czas wpychali się z różnych stron na podest myśląc, że przecież ich czekanie nie dotyczy - kupili magazyn! Tyle że wszyscy inni też weszli w ich posiadanie, skuszeni bujającym się w powietrzu Porsche. W związku z tym kolejka obowiązywała wszystkich - niestety, nawet osoby odpowiedzialne za tę atrakcję nie były w stanie wprowadzić porządku (ani jakoś specjalnie nie zawracały sobie tym głowy). Nie miałabym też nic przeciwko, gdyby ktoś uświadamiał korzystających z atrakcji ludzi, jak sterować tym samochodem. 
(Dla zainteresowanych: mimo trzech pedałów jest to automat; delikatnie naciskając hamulec hamujemy, wciskając do dechy - wrzucamy wsteczny. Kierownica nie ma wspomagania jako takiego, dlatego na niektórych zakrętach trzeba ostro kręcić, aby nie wypaść z toru).
Mimo tego - naprawdę polecam, super wrażenia!



 Stanowisko Top Gear zaprezentowało też kilka samochodów, w tym pięknie odrestaurowaną Syrenę Sport.


A to najpiękniejszy mebel, jaki kiedykolwiek widziałam :)
Na targach spędziłam 2,5 godziny, co mnie dość wymęczyło. Przeciskanie się w celu zrobienia zdjęć, ba!, choćby ujrzenia niektórych modeli naprawdę wymagało sporo siły i cierpliwości. Jednak wiem, że było warto ;) Jeśli ktoś z Was również chciałby się wybrać na Motor Show, ma okazję jeszcze jutro - bilety cały czas można kupić w kasach przed wejściem (koszt 17 zł). Warto także zapoznać się z rozmieszczeniem budynków, w których odbywa się wystawa - targi są naprawdę duże i raczej kiepsko oznaczone.





A za tą panią powinien stać Jaguar F-type ;)

Rzeczywiście, jest i ON ;) (Kto wpadł na genialny pomysł wstawienia tu słupa??)











sobota, 2 marca 2013

Galeria MM



Wczoraj nastąpiło oficjalnie otwarcie nowej galerii handlowej w centrum miasta – Galerii MM. Budynek mieści się na rogu ul. Św. Marcin i Al. Marcinkowskiego.


Na zewnątrz budynek wygląda dość oryginalnie. Zbudowany jest ze szkła i naturalnego kamienia. Powierzchowność budynku nie przypadła mi do gustu. Wygląda on bardzo masywnie, a owe kamienne elementy pogarszają cały wizerunek. Dodatkowo negatywne odczucie potęguje fakt, że nowa galeria znajduje się w otoczeniu starych, ozdobnych  kamienic, kościoła z czerwonej cegły oraz, między innymi, Hotelu Rzymskiego, którego elewacja jest bardzo klasyczna. Zdaję sobie sprawę, że architektura centrów handlowych rządzi się swoimi prawami i w tym przypadku postawiono na nowoczesność. Dla mnie bryła tej budowli po prostu „gryzie się” z sąsiadującymi budynkami. Ale to tylko moje odczucie ;)
Do galerii udało mi się dotrzeć w dzień otwarcia z samego rana, jeszcze przed oficjalnym przecięciem wstęgi ;) Ludzi było sporo, jednak nie na tyle, aby nie móc się spokojnie rozejrzeć i przypatrzeć detalom wnętrza. Podobało mi się ono o wiele bardziej niż elewacja. Wygląda dosyć surowo, gdyż dużo jest w nim szarości. Konstrukcja sprawia wrażenie, że w środku jest całkiem przestronnie. Mocnym akcentem są czerwone ściany wokół schodów ruchomych. 




Osobom o słabych nerwach, mających lęk wysokości lub przestrzeni nie polecam podchodzenia do barierek  w Galerii MM. „Barierka” to dość szumne określenie, gdyż na poszczególnych piętrach wokół tzw. tarasu za barierkę służy szyba, niezbyt wysoka, niewzmocniona stalowymi bądź drewnianymi elementami. Oczywiście nie chcę krytykować tego rozwiązania w kategorii bezpieczeństwa, bo nie znam szczegółów takiego typu zastosowań. Na pewno spełniają określone wymogi, inaczej nie byłyby dopuszczone do użycia. Natomiast wizualnie taka „balustrada” może odstraszać tych nieco bardziej lękliwych. 



Na dachu budynku znajduje się taras, z którego widok jest imponujący – można podziwiać starą cześć miasta. Jest on również ogrodzony czystymi szybami, co może stanowić problem dla osób bojących się wysokości.



Dosyć już tej architektury, przejdźmy do meritum – sklepy! Zanim wybrałam się do Galerii MM, przeczytałam na jednym z portali, że sklepy, które znajdują się w galerii, są przystępne cenowo. Szczerze mówiąc nie wchodziłam do wielu z nich (byłam może w trzech), ale rzeczywiście należy przyznać, że ceny są atrakcyjne i na pewno niższe, niż w większości butików w leżącym niedaleko Starym Browarze. Ale o ile w Starym Browarze są marki, które znałam już wcześniej, tak w Galerii MM większość sklepów to dla mnie zagadka, gdyż pierwszy raz je widzę.


Na ostatnim piętrze, tradycyjnie, znajduje się food court. Co prawda nie wszystkie restauracje były otwarte, ale myślę, że jest w czym wybierać.

 
Ostatnią rzeczą o której chciałam wspomnieć w kontekście Galerii MM, to kawiarnia Starbucks. Poza tym, że przeżywała prawdziwe oblężenie (w porównaniu z pustkami w niektórych sklepach lub innych kawiarniach), uważam, że jest najlepiej umiejscowiona w tym budynku. Wejście do Starbucks znajduje się od strony Al. Marcinkowskiego. Ściany kawiarni są w dużej części oszklone, co pozwala na oglądanie „życia w centrum miasta” jednocześnie popijając kawę. Słyszałam jednak głosy krytyki na temat lokalizacji tej kawiarni, mianowicie znajduje się ona dosyć blisko przystanku na Al. Marcinkowskiego, przez co może być trochę głośno lub zbyt dużo ludzi. Ciężko mi się odnieść do tego stwierdzenia, gdyż nie wchodziłam wczoraj do Starbucksa. Sprawdzę to następnym razem ;)