Wakacje dla niektórych już się
skończyły, jedynie studenci mają przed sobą perspektywę jeszcze dwóch tygodni
wolnego. Część z Was już zapewne wymieniła się ze znajomymi relacjami ze swoich wojaży, pokazała liczne
kolorowe zdjęcia, powspominała zabawne historie, po czym schowała wesołe
fotografie i wróciła do tzw. szarej rzeczywistości. Miasto czasami może ukazać
się uciążliwe – szczególnie jeśli kojarzy nam się z pracą, szkołą, hałasem,
zanieczyszczonym powietrzem i nie zawsze sprawnie prosperującą komunikacją
miejską.
W związku z tym postanowiłyśmy od
czasu do czasu oderwać się od miejskiej, betonowej dżungli pokazując miejsca,
które zachwycają, dają wytchnienie i które po prostu warto zobaczyć, choćby
tylko przejazdem :)
Tatry
Od dziesięciu lat co roku w
wakacje jadę do Zakopanego. Chociaż może źle się wyraziłam – rokrocznie jeżdżę
w góry, polskie i słowackie Tatry. Małym brzdącem jeszcze będąc, zostałam
zaciągnięta przez rodziców na południe Polski. Do tej pory wakacje spędzaliśmy
raczej nad Bałtykiem, wylegując się na plaży lub bawiąc na ośrodkowym placu
zabaw. Czas płynął leniwie, nie trzeba było daleko chodzić, ponieważ sklepy
znajdowały się tuż za rogiem, a posiłki były wliczone w cenę pobytu. Dlatego
pierwszy wyjazd w góry był dla mnie raczej niemiłą niespodzianką ;)
Podejrzewam, że jeszcze nie raz
będę wracała do tematu pieszych górskich wędrówek. Dziesięć lat wpłynęło na
moją postawę marudnego, niechętnego do długich pieszych marszy (najczęściej pod
górkę) dziecka. Dziś mając do wyboru północ czy południe kraju, bez wahania
wybieram dół mapy. I chociaż wiele się zmieniło, odkąd pierwszy raz wkroczyłam
na szlak, nadal darzę Zakopane szczególną sympatią.
W tym roku wakacyjny wyjazd podzieliliśmy po równo między polską i
słowacką część Tatr. Prawdą jest, iż Słowacja posiada około dwie trzecie tych
gór. Nawet Rysy nie znajdują się całkowicie po stronie polskiej. Na północ od
granicy kończą się na wysokości 2499 m
n.p.m. (co stanowi najwyżej położony punkt w Polsce), podczas gdy w rzeczywistości
ich środkowy wierzchołek, znajdujący się u sąsiadów, sięga 2503 m n.p.m.
Na opisy górskich szlaków
przyjdzie jeszcze czas. Póki co, ograniczę się do przedstawienia kilku zdjęć z
tegorocznego wyjazdu :)
Chata pod Rysami 2250 m n.p.m. |
chyba dla tych widoków faktycznie byłoby warto się pomęczyć ;P
OdpowiedzUsuńOj warto,warto.....A jak się po tym dobrze śpi:)
Usuń