niedziela, 23 września 2012

Saint City of Charleston



Pat Conroy „Na południe od Broad”
Lektura „Na południe od Broad” autorstwa Pata Conroy’a porwała mnie i kiedy tylko kończyłam czytać ostatnią stronę już włączałam komputer, by podzielić się swoimi spostrzeżeniami na blogu.
Historia paczki przyjaciół zaczyna się tak dla nas, jak i dla nich, szesnastego czerwca 1969 roku, a kończy dokładnie dwadzieścia jeden lat później. Żaden z bohaterów nie miał łatwego dzieciństwa. Są tam bliźniaki całe życie uciekające z matką-alkoholiczką przed psychopatycznym ojcem, sieroty nie potrafiące odnaleźć się w świecie bez rodziców, czarnoskórzy piętnowani przez rasistów oraz mocno utrzymujące się podziały klasowe. Sam narrator, o charakteryzującym go nazwisku Leo King, próbuje odnaleźć się w świecie po samobójczej śmierci starszego brata, w oczach matki uchodzącego za świętość. Jak widać, postaci te od najmłodszych lat miały w życiu pod górkę. Opisywane przez Leo późniejsze wydarzenia również nie należą do wesołych. 

Nie określiłabym jednak książki jako lektury dla pesymistów. Mimo ciężkich przeżyć, każda z postaci radzi sobie w życiu, odnosi jakiś sukces. Najbardziej pozytywną rzeczą jest nienaruszalna przyjaźń, która ich łączy. Choćby nie wiadomo co najgorszego im się przytrafiło, zawsze trzymają się razem. Nie wątpię, że każdy z nas chciałby mieć tak oddanych przyjaciół.
Książka jest również peanem na cześć miasta Charleston. Barwne, ale również nie przytłaczające opisy niewątpliwie dodają historii uroku. I chociaż właśnie te obrazy mogą się wydać czytelnikowi zbyt ckliwe, są zestawione z żartobliwymi, niekiedy szorstkimi, sprowadzającymi na ziemię i dodającymi realizmu dialogami.
Całość stanowi idealną (jak dla mnie) mieszankę. Przez 635 stron obserwowałam rozwój, jaki następował w głównym bohaterze – z obwiniającego się o śmierć brata chłopca, w dorosłego obserwatora świata. Książkę z czystym sumieniem polecam i odstawiam na półkę z ulubionymi pozycjami :)


1 komentarz: