piątek, 5 października 2012

Find the girl



Harlan Coben – nazwisko, które chyba każdemu obiło się o uszy lub wpadło w oko. Jego książki lądują na listach bestsellerów, a fani z niecierpliwością czekają na nowe historie. Dlaczego więc za każdym razem, gdy chwytam dzieło jego autorstwa, podchodzę do niego z dużą dozą sceptycyzmu?
Pierwszą książką tego autora, którą przeczytałam kilka lat temu, był „Najczarniejszy strach”. Pamiętam, że wciągnęła mnie niesamowicie, mimo iż temat poszukiwania zaginionego dawcy szpiku dla umierającego chłopca niespecjalnie mi odpowiadał. Następnie przyszedł czas na „Błękitną krew”. To dzięki niej przekonałam się, że może nie powinnam bać się książek Cobena – a właściwie bać się, że tracę cenny czas.
Nie przepadam za thrillerami w żadnej formie – książek czy filmów. Nie lubię, gdy ludzie zostają porywani, przetrzymywani jako zakładnicy, torturowani. Nie lubię tego nieznośnego wyścigu z czasem, walki o życie i całego tego patosu „Zostało mi jeszcze dziesięć sekund, czy zdążę uratować istnienie tysięcy ludzi?”. Nie lubię historii o wyimaginowanych planach zagłady, atakach terrorystycznych i teoriach spiskowych. I nie lubię, gdy ten jeden jedyny bohater ratuje cały świat, podczas kiedy całe sztaby tajnych rządowych lub międzynarodowych ugrupowań nie mogły dać sobie rady.
Przyznacie, że okładka książki, o której chcę napisać – „Zaginionej” – dokładnie odpowiada temu, czego NIE lubię. Zdanie pod tytułem powinno stanowić dla mnie ostrzeżenie. A jednak sięgnęłam po nią za sprawą mojej kuzynki, wiernej fanki Cobena. I cieszę się, że to zrobiłam :)
Myron Bolitar jest agentem sportowców, gwiazd ekranu i muzyki. Kiedyś pracował również dla FBI. Jego niesamowite zdolności do ciągłego wplątywania się w sprawy kryminalne są, no cóż, niesamowite ;) Tym razem chodzi o przysługę, jaką wyświadcza dawnej kochance – jej były mąż dzwoni prosząc, aby się z nim spotkała. Ma dla niej wiadomość, która postawi jej życie do góry nogami. Kiedy jednak nie pojawia się w umówionym miejscu (jakże romantycznym Paryżu), kobieta kontaktuje się z Myronem. A ten, z różnych powodów, postanawia pomóc i tego samego dnia leci do stolicy Francji.
Co się dzieje dalej? O tym musicie przekonać się już sami. A zapewniam, że dla tej książki warto zarwać nockę. Trzyma w napięciu, zaskakuje i sprawia, że czytelnik chce jak najszybciej dowiedzieć się, jakie jest zakończenie. Kto jest dobry, a kto tylko takiego udaje. Co za tajemnice kryje tajemnica wypadku sprzed lat? Dlaczego agenci służb specjalnych chcą, aby Bolitar przestał węszyć?
W niektórych momentach, szczególnie scenach walk, miałam wrażenie, jakbym oglądała to na filmie w zwolnionym tempie. Opisy były tak sugestywne, że obrazy same pojawiały się przed moimi oczami. Sam bohater wydał mi się sympatyczny, gatunek wrażliwego dżentelmena, pod przykrywką dobrze wyglądającego, umiejętnie posługującego się pięściami oraz bronią byłego sportowca. Całości niewątpliwie dodają smaku kąśliwe i ironiczne uwagi, często rzucane w momentach, kiedy powinien większość z nas zachowałaby śmiertelną powagę.
Czy nie żałuję czasu spędzonego na czytaniu tej książki? Ani sekundy!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz