środa, 17 października 2012

I nie było już nikogo


O książkach Agathy Christie słyszałam wcześniej dużo (kto z nas nie słyszał), ale nigdy nie miałam okazji żadnej z nich przeczytać. Może dlatego, że kryminały nie za bardzo mnie pociągają. Ale nadrobiłam braki i przeczytałam jedno z dzieł tej autorki pt. „I nie było już nikogo”. Kiedyś książka ta była znana pod tytułem „Dziesięciu małych Murzynków”, więc niech nikogo ten nowy tytuł nie zmyli.

Książka okazała się świetną lekturą na jeden, góra dwa dni. Niesamowicie wciąga i nie pozwala przerwać czytania tak łatwo. Christie zadbała o to, aby akcja była szybka, bez zbędnych opisów nieistotnych detali. Czytając, ma się wrażenie, że wszystko jest na swoim miejscu, wszystko dzieje się sprawnie, a przez to czyta się tę pozycję z zaciekawieniem.

Dziesięć osób zostaje zwabionych na Wyspę Żołnierzyków przez tajemniczego gospodarza. Każda z tych osób jest podejrzana o morderstwo. Kiedy umiera druga osoba, goście zdają sobie sprawę, że nie był to przypadek. Nie mają możliwości ucieczki z wyspy. Próbują dociec kto stoi za morderstwami, a w tym czasie umierają kolejni, w sposób opisany w dziecięcej rymowance.

Najistotniejsze, jeśli chodzi o ten gatunek zostało doskonale wykonane, mianowicie do końca nie wiadomo kto zabił. Oczywiście, próbujemy snuć domysły kto stoi za całym spiskiem, ale osoby które podejrzewamy o kierowanie całą akcją okazuję się ofiarami. Pod koniec książki mamy kompletne zamieszanie w głowie, aby w efekcie wszystko wyklarowało się na ostatnich 2-3 stronach.

„I nie było już nikogo” to z pewnością klasyk wśród kryminałów. Cieszę się, że rozpoczęłam swoją przygodę w tym gatunkiem właśnie od tej książki.





2 komentarze:

  1. W Krakowie noszą maczety a w Poznaniu noże?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakie miasto taki obyczaj ;) a tak serio, to tylko na potrzeby aranżacji do książki, żeby nie było!

      Usuń