Minął miesiąc odkąd miasto
zaangażowało się w promocję czytania i postawiło w centrum Poznania cztery Miejskie Regały Książkowe. O akcji pisałyśmy
już wcześniej – pod tym linkiem możecie przypomnieć sobie główne założenia
całej akcji.
Po niemal pięciu tygodniach
postanowiłyśmy sprawdzić, czy regały rzeczywiście spełniają swoją funkcję. Zbierałyśmy
wiadomości i komentarze, a także same od czasu do czasu zaglądałyśmy na półki.
Oto wynik naszych badań:
1. „O,
rozdają książki!”
Pomyślało wielu
mieszkańców miasta i szturmem pognało w kierunku regałów. Na początku akcji
wręcz nie można było dopchnąć się do półek – każdy szukał dobrej lektury, która
w dodatku byłaby za darmo i nie obowiązywały jej zasady biblioteki. Biorę i
jest moje! Nie muszę oddawać!
No tak, wszystko
pięknie, ale ledwie garstka ludzi pomyślała o tym, że skoro coś wzięła, powinna
zostawić inny egzemplarz w zamian albo po przeczytaniu odłożyć książkę na
miejsce, aby ktoś jeszcze mógł się z nią zapoznać. Efekt jest taki, że regały
świecą pustkami. W związku z tym spadło także zainteresowanie społeczeństwa.
Skoro nic tam nie ma, to po co do nich iść?
2. „A
może by tak co nieco zarobić?”
Miejskie Regały
Książkowe zawitały na ulicach Poznania w sobotę 15 września, a już w
trakcie następnego tygodnia pojawiły się informacje, iż co bystrzejsi
mieszkańcy z żyłką do interesów dostrzegli w nich łatwy zarobek. Brali książki
za darmo, a następnie sprzedawali w antykwariatach. Sprawa pewnie by się nie
wydała, gdyby nie fakt, że książki ofiarowane przez Centrum Kultury Zamek miały
na pierwszych stronach pieczątkę tej instytucji. Powiedzmy szczerze –
niektórych ludzi bardziej niż dbaniem o kulturę umysłu interesuje kultura
pieniądza i możliwość łatwego zarobku. Szlachetne cele nie mają tu racji bytu.
3. „Na
strychu walają się stare podręczniki…
… więc pozbędę się
kłopotu, zanosząc je na publiczną półkę!”. I tak prawdziwy bibliofil, z wielką
nadzieją w sercu, zbliża się do Miejskiego Regału Książkowego, na którym
majaczą pojedyncze egzemplarze i przeżywa zawód widząc, iż są to trzydziesto-,
czterdziestoletnie publikacje tablic i wzorów chemicznych lub kodeks prawny.
Myślę, że nie potrzeba tu głębszego komentarza.
Podsumowując, miasto wyszło do
mieszkańców z wyciągniętą ręką, a mieszkańcy tę rękę ograbili. Oczywiście jest
to mocno zgeneralizowane stwierdzenie, niemniej jednak zawiera okrutną prawdę.
Nawet ochrona przed wandalami nie sprawdziła się w stu procentach – na
szczęście ów wandalizm ograniczył się jedynie do „podpisu” na regale przy
Okrąglaku.
Jak już wcześniej pisałyśmy,
zarząd miasta ma zadecydować o dalszym losie akcji i regałów pod koniec tego
roku. Nie chcemy złowróżyć, jednak nie możemy odpędzić myśli, że promowanie
czytelnictwa w naszym mieście nie do końca przyniosło takie efekty, jakich
oczekiwano. Zostały jeszcze dwa miesiące do oficjalnego podsumowania.
Postarajmy się, aby było ono trochę bardziej pozytywne.
ciekawa jestem tez jak to bedzie zimą? regały będą stały w śniegu? szkoda jakby akcja upadła;(
OdpowiedzUsuńTysiące darmowych książek i innych przedmiotów można otrzymać na gratyzchaty.pl Polecam sprawdzić, ja się nie zawiodłam :)
OdpowiedzUsuńMiejskie Regały Książkowe zawitały na ulicach Poznania w sobotę 15 września chyba ;)
OdpowiedzUsuńrzeczywiście! dzięki za wyłapanie błędu ;)
Usuń